4 część jest taką w której za mało parodjują Klątwe czy Piłę tylko Wojnę światów
Miło moim zdaniem gorsze momenty + jest już tak utłuczone przez telewizję że szkoda gadać.
Wiadomo jest dużo filmów które są co roku puszczane przez tV po kilka razy jednak największe wrażanie jest za pierwszym razem i po seansie 3 miałem niedosyt z 1 i 2 jednak jak dla mnie jest lepsza od 4 i 5
Spoko, to twoje zdanie, zgodzę się do lepszości od 5, od 5 wszystko było lepsze.
Ja pie****olę, amerykańskie poczucie humoru. Nie dałem rady obejrzeć żadnej części.
Wczoraj niestety obejrzałem w TVP. Nie wiem z czego tu się śmiać. Z chmur uformowanych w tyłek strzelający piorunami? Z wykręcania rąk Oprze czy może z tego że prezydent martwi się kaczuszką z bajki a atak kosmitów go nie przeraża? Dno. Pierwsze części mnie bawiły, oglądałem je jako nastolatek. Wydaje mi się że jednak nie były aż tak głupie. I niech nikt nie pisze mi że film nie zasługuje na ocenę 1 którą wystawiłem. Też tak uważam ale to najniższa możliwa ocena, bo dałbym 0. Można pisać o niezłych efektach, ale całość drażni i irytuje dramatycznie niskim poziomem intelektualnym. Już dawno zauważyłem że amerykańskie komedie to głównie śmianie się z pierdów, rozwolnienia i wymiotowania. Ile można... Ze strasznym filmem jest trochę jak z "O dwóch takich co poszli w miasto" albo "Boski żigolo" Pierwsza część była całkiem niezła, a później to już odcinanie kuponów bez stylu.
Mnie chyba podobne poczucie humoru nie bawi, albo jestem ponurakiem. :D Ale pierwsze części Akademii Policyjnej lubiłem, czy na przykład Nagą Broń, ale ten film mnie po prostu irytuje, zamiast śmieszyć.
Zdajesz sobie sprawę, że seria "Straszny Film" to parodia ? Jeśli nie wiesz do czego nawiązuje parodia to dziwne by Ciebie to śmieszyło.
Zacznijmy od tego, że to nie jest wyrafinowany dramat psychologiczny czy inne kino moralnego niepokoju. "Straszny Film" miał być prostą i prostacką komedią do obejrzenia w wolne popołudnie w towarzystwie znajomych, nie ma więc sensu oceniać tego filmu tą samą miarą co ambitniejsze produkcje.
Część czwarta jest po trójce najlepszą częścią serii. Osoba, którą raziły (w każdym znaczeniu tego słowa) pioruny z chmur w kształcie pośladków, nie widziała prawdopodobnie pierwszych dwóch odsłon. Tam nagromadzenie odpychających żartów o seksie i ludzkich wydzielinach przekracza wszelkie normy. Zwłaszcza dwójka jest odrażająca na niespotykaną skalę i nigdy nie powinna była być wyemitowana w publicznej telewizji nawet po ostrej cenzurze scen, a niestety tak się stało. I to bez cenzury.
Nad czwórką pracowało trio Zucker/Abrahams/Proft, a więc ekipa m.in. od "Nagiej Broni" i innych klasycznych parodii hollywoodzkich produkcji. Widać to na każdym kroku - sprzeczka Toma z Marvinem przy liczeniu do 3 podczas próby wejścia do samochodu, rozmowa "po japońsku" Cindy z chłopcem czy szereg innych gagów to styl dobrze nam znany z "Nagiej Broni", "Hot Shotsów", "Top Secret" czy "Ści(ą)ganego".
Prymitywne żarty o pierdzeniu i seksie są, ale jest ich niewiele. Można by było je śmiało wyciąć bez dużego uszczerbku na długości filmu. Możliwe, że konwencja obrazu albo producenci narzucali takie rozwiązania. Zresztą, po kloacznych dwóch pierwszych częściach nie trzeba było się nawet zbytnio starać, bo widownia "Strasznego Filmu" jest, ujmijmy to, mniej zniuansowana niż fani Franka Drebina czy Toppera Harleya.
Zucker, Abrahams i Proft zarzucili kilka odgrzewanych pomysłów i bez specjalnego wysiłku ucywilizowali tę serię. Nie twierdzę, że czwórka jest genialna. Po prostu jest przyzwoita jak na niskie standardy pierwszej i drugiej części.
Ach, tak, była jeszcze piąta część. Faktycznie, to była klapa. Zucker i Proft pisali scenariusz, ale nie reżyserowali jej i m.in. przez to (choć zapewne nie tylko z tego powodu) film obniżył loty. Tylko tyle z niego zapamiętałem, że nic nie zapamiętałem i że wrzutki z nieudanych scen na napisach końcowych trwały 10 minut, żeby sztucznie wydłużyć ten nudny film.
Dodam jeszcze, że scena z prezydentem i kaczuszką to zgrabne nawiązanie do sytuacji z 11 września 2001, kiedy prezydent G. W. Bush dowiedział się o zamachu na jedną z wież w trakcie wizyty w przedszkolu i jej nie przerwał. Wygłupy Toma pod koniec filmu parodiują zachowanie Toma Hanksa podczas występu w programie Oprah.