Prawda jest tak ,że po tylu latach od momentu produkcji tego filmu i kilku
lub nawet kilkunastu razach oglądnięcia go ,można ,przecież wiedząc co
zaraz się wydarzy uśmiać się i to nieźle. Sam tak mam jakimś cudem.
Znów jestem po projekcji i chociaż podczas ''ziania'' kilka razy
powtórzyłem te wyrazy ''debile'' i ''idioci'' to uśmiałem się nie tyle samego
scenariusza i perypetii Lloyda & Harrego ,co z tego w jaki sposób obaj
aktorzy (tak obaj) grają w tym filmie. No mimika i ich zachowanie rozkłada
na łopatki. I możemy mówić ,że film jest debilny, a sytuacji mało
logicznych trochę jest, to przez ich wygłupy człowiek już po sekundzie
zapomina o takich szczególikach. Nie wiem ,ale trzeba wręcz nienawidzić
takich komedii, aby je niszczyć gdzie się tylko da. Sam za takimi
idiotyzmami nie przepadam, ale nie wiedzieć czemu ''Głupi i głupszy'' jest
dla mnie strawnym filmem. Scen ,które pamięta się od pierwszego razu
jest na prawdę sporo, ale są też i teksty ,które ciągną się latami i o
których raczej nie da się zapomnieć. Każdy kto oglądał (a chyba każdy?)
wie o czym tu piszę. Jim Carrey co by nie mówił o nim i jakby go lubił lub
wręcz nie cierpiał w tym co robi jest mistrzem nad mistrzami bo jego
komizm jest ewenementem w przyrodzie.
Co do samego filmu to motyw z ''gazownikiem'', oraz jeden z
inteligentniejszych tekstów owego dzieła ,mianowicie : ''Mam dość
przepychania się przez życie i mam dość bycia nikim ale przede
wszystkim mam dość bycia z nikim... '' czyli życiowe wywody, a także
sama podróż , przyjaźń do siebie Lloyda i Harrego i kawałek Crash Test
Dummies sprawiają ,że ode mnie ,ten powiedzmy sobie szczerze
''głupkowaty'', ale jednak i tak zdrowy film dostaje 6/10. Po prostu to jedna
z niewielu totalnie idiotycznych komedii amerykańskich na których ja
osobiście przymknąłem oko krytyki i dałem się ponieść tym dwóm
popaprańcom. Czy nikt z was nie zrobił nigdy wyjątku?
pozdrawiam